piątek, 21 lutego 2014

IMBIR VEL KSIĘCIUNIO..

LATEM PRZYJECHAŁ CHRZEŚNIAK ,PRZYWIÓZŁ KOTA SWOJEJ PRZYJACIÓŁKI 'MIAŁ GO PILNOWAĆ DO JEJ POWROTU.
WŁAŚCICIEL DOMU PONOĆ GONIŁ KOTA BO TEN SIKAŁ MU NA DRZEWO.MAREK
WYPUŚCIŁ KOTA Z KLATKI I KOT POOOSZEDŁ...
KOT NIE DAŁ DO SIEBIE PODEJŚĆ,SKRADAŁ SIĘ NOCĄ DO WYSTAWIONEJ DLA NIEGO MISKI Z JEDZENIEM.MAREK POJECHAŁ BEZ KOTA,CZUŁAM ŻE PRZYWIÓZŁ GO ABY ZOSTAWIĆ.KOT BAŁ SIĘ WŁASNEGO CIENIA,ALE SKORO ZOSTAŁ TRZEBA GO BYŁO OSWOIĆ.W KOTŁOWNI ZROBIŁAM MU POSŁANKO ,TYDZIEŃ TRWAŁO ZANIM PRZYSZEDŁ DO MICHY,KTÓRĄ TRZYMAŁAM W RĘKU.POMAŁU, POMAŁU KOT SIĘ OSWAJAŁ ALE TYLKO MNIE SIĘ NIE BAŁ.WZIĘŁAM GO RĘCE,KOT WAŻYŁ KILOGRAM,MIAŁ CAŁY BOK SINY  I ALBO WYRWANĄ ALBO WYGOLONĄ SIERŚĆ.
WYCZESAŁAM,POWYCINAŁAM FILCE
DWIE KOTKI TRZYMAŁY SIĘ Z DALEKA ALE JASKIER WARCZAŁ,WYŁ I PATRZYŁ JAKBY WLAĆ IMBIROWI.





 ODKARMIŁAM,WYCZESAŁAM IMBIR ZROBIŁ SIĘ BARDZO DUŻY,JEST PIĘKNY ALE DOCENIAM ŻE MNIE KOCHA,STARA SIĘ BYĆ ZAWSZE BLISKO MNIE.
KIEDY JUŻ WYWALCZYŁ SOBIE PRAWO POBYTU,KIEDY "WYTŁUMACZYŁ" POZOSTAŁYM ZWIERZAKOM,ŻE ON TU MIESZKA RÓWNIEŻ NIE ODDAM KOTA NA ZMARNOWANI
IMBIR JEST PAMIĘTLIWY,PARĘ RAZY JASKIER GO POGONIŁ,UDERZYŁ ŁAPĄ,NAPADŁ NA SCHODACH,STALE NA NIEGO WARCZAŁ I RAZ IMBIR SIĘ ODWRÓCIŁ I WLAŁ JASKROWI,JASKIER NIE ODPUŚCIŁ ,ZNOWU WARCZAŁ NA IMBIRA ,ZNOWU KOTY SIĘ ŚCIĘŁY TAK ŻE TRZEBA BYŁO JE ROZDZIELAĆ,TERAZ NIE WIEM CO Z TYM FANTEM ZROBIĆ,PRZYJDZIE WIOSNA,DRZWI OTWARTE,OBA KOTY NA DWORZE,JASKIER -DZIADEK NIE ODPUŚCI A IMBIR MU NIE DARUJE.NIE WIEM...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz